27 grudnia 2011

Boxing Day, czyli wyprzedaż po polsku

Pierwszy dzień po Świętach oznacza wyprzedaże - czyli coś co lubię najbardziej ;) w tym roku skupiłam się przede wszystkim na sklepach z odzieżą i trochę uzupełniłam szafę. W Zarze trafiłam na fajną koronkową sukienkę i obcisłe jeansy, które chyba ktoś uszył specjalnie dla mnie; leżą jak ulał ;) W Bershce znalazłam piękną żółtą torebkę - świetnie komponuje się z czarnym płaszczem (przed Świętami kupiłam musztardowy sweterek w Mango, więc jest jak znalazł!), a w Stradivariusie złoto brązowy sweterek i skórzaną kurtkę.


Nie omieszkałam wpaść również do Body Shopu, by sprawdzić jak się ma limitowana świąteczna kolekcja ;) oczywiście była przeceniona o 50%! Zgarnęłam dwa żele pod prysznic o zapachu imbiru i pikantnej wanilii oraz olejek do kominka zapachowego. Założyłam też kartę stałego klienta - dostajemy pieczątkę za każde wydane 25zł - za 3 pieczątki wybieramy mini produkt; a za 9 pieczątek dostaniemy mały krem do rąk Hemp. Miałam ochotę na masło i peeling z waniliowej serii, ale zdrowy rozsądek na szczęście zwyciężył (po powrocie do domu okazało się, że mam 7 nieotwartych peelingów...). Olejki są po 9zł, żele i mydła po 11zł, masła i peelingi po 33zł. Były też fajne świecie po 19zł, ale akurat dostałam kilka innych w prezencie.


W Sephorze długo wyczekiwane przez wszystkich zniżka 30%! Naprawdę warto się wybrać! Zniżka obowiązuje na makijaż (w tym akcesoria). Na stronie Sephory możemy znaleźć przykładowe zniżki np. podkład Double Wear Estee Lauder czy rozświetlacz w pędzleku Touche Eclat YSL kosztować nas będą 115,50zł, a tusz They're Real Benefit 66,50zł! Używam teraz tego tuszu i jestem bardzo zadowolona - świetnie rozdziela i podkreśla rzęsy.

Upolowałyście coś fajnego? :)

13 grudnia 2011

Rozwiązanie konkursu The Body Shop!


Dziękuję za wszystkie nadesłane odpowiedzi! Po długich namysłach postanowiłam nagrodzić dwie dziewczyny podkładami The Body Shop oraz przyznać dwie małe nagrody niespodzianki :)

Podkład sypki leci do diggerowej!!!

'Moim ulubionym podkładem póki co jest Revlon PhotoReady Skóra jest po nim delikatnie rozświetlona, maskuje większość niedoskonałości, nie ściera się & jest bardzo trwały. Niestety jednak ideałem go nie mogę nazwać, bo chociaż bardzo odpowiada mi w kwestii zarówno wizualnej jak i w użyciu, to jednak borykam się ze sporymi problemami skórnymi & wolałabym definitywnie je wyleczyć, a nie tylko zamaskować. Z minerałami nie miałam zbyt wiele do czynienia - zawsze coś odciągało mnie od kupna, przede wszystkim fakt, że mogą przesuszać moją i tak już suchą skórę. Myślę, że minerał od TBS mógłby mi pomóc, tym bardziej, że sporo naczytałam się o jego rzekomo sporym kryciu, a przy tak naturalnym składzie nie obawiam się raczej żadnej tragedii na twarzy ;-) Chyba chcę w końcu spróbować lekkości & proszkowej poświaty na twarzy, dlatego też liczę na wygraną ;-)'

Podkład płynny leci do Obsession!!!

'Moim ulubionym podkładem jest...odpowiedź jest prosta, ale dotarcie do niej zajęło mi trzydzieści ponad lat. Wcześniej stosowałam szereg nawilżających, matujących, odżywczych podkładów płynnych, w kompakcie, półpłynnych. No istne szaleństwo jak pomyśleć ile tego było. Zawsze jednak pozostał pierwiastek niezadowolenia lub niedosytu. Aż pewnego dnia natrafiłam na swoją doskonałość. Mowa tutaj o Estee Lauder Double Wear. Dla mnie to podkład ideał-świetnie i długotrwale kryje wszelkie niedoskonałości, matuje należycie nie powodując uczucia ściągnięcia czy maski (o zgrozo). Szklana buteleczka bez pomki nie jednego odwiodła zapewne od decyzji zakupu, jednak jak się okazuje produkt zużyć można w 100%, czego jestem żywym przykładem (już 2 buteleczki "osiągnęły dno"). Ktoś powie, ale cena? Ta wysoka cena nie jest taka straszna jesli odnieść do wydajności, a ta jest znakomita. Wypełniona buteleczka stoi na półce lub leżakuje w kosmetyczce przez kilka miesięcy. Przyznaję, aktualnie zdradziłam ES na rzecz matującego MUFE, ale po kilku dniach już wiem, że nie jest to godny zastępca.'

Nagrody niespodzianki polecą do Agati i Monici :)

Gratuluję :)

5 grudnia 2011

Brow Bar Benefit



Nie ukrywam, że brwi są moją pięta Achillesową. Nie za bardzo umiem nadać im odpowiedni kształt, wyrywam włoski od czasu do czasu, dlatego jestem idealną klientką brow barów ;) W piątek skorzystałam z usług Brow Bar Benefit mieszącego się w Sephorze w Złotych Tarasach.
Siadamy na wysokim krześle, dostajemy do przeczytania listę przeciwwskazań do zabiegu, którą musimy podpisać i przemiła Pani zaczyna swoją pracę. Moje brwi w niektórych miejscach były jaśniejsze, dlatego nałożyła mi na nie hennę. Brwi depilowane są woskiem, pojedyncze, drobne włoski wyrywa się pęsetą, a zbyt długie przycina. Po zabiegu nakładany jest chłodzący żel, zaczerwienia przykrywane są korektorem. Mój makijaż został poprawiony (po całym dniu był w naprawdę marnym stanie) - dzięki temu mogłam poznać różne produkty Benefitu, których wcześniej nie używałam.
Taka przyjemność kosztuje 65zł, ale w dniu urodzin jest darmowa; regulacja brwi, woskowanie strefy nad ustami oraz makijaż poprawkowy 85zł. W Warszawie Brow Bary znajdziemy w Arkadii oraz Złotych Tarasach.
Cena jest dość wysoka, ale dziewczyny naprawdę znają się na rzeczy i nie zrobią Wam cieniutkich, karykaturalnych niteczek. Warto wybrać się choć raz, żeby nadać brwiom odpowiedni kształt.

Przez jakiś czas zapuszczałam brwi i nic z nimi nie robiłam, więc efekt jest bardzo widoczny :) aż mi głupio pokazywać zdjęcie przed.

przed

po

po

4 grudnia 2011

Happy Birthday to…me! ;)

http://www.cupcakestand.co.uk/ 

W piątek obchodziłam kolejne osiemnaste urodziny ;) miałam naprawdę przyjemny dzień. Rano w pracy dziewczyny przywitały mnie cudownie pachnącą paczuszką z Lusha - wiedzą, że jestem wielką fanką tej marki. Zobaczcie jak pięknie była zapakowana :) W środku znalazłam różowe mydełko w kształcie gwiazdki oraz babeczkę do kąpieli. Całość pachnie intensywnie cukierkami.



Później dostałam wielki flakon perfum, w których ostatnio totalnie się zakochałam Juicy Couture Viva la Juicy. Najpierw pachną owocowo - mandarynką i czarną porzeczką, przechodzą w kwiatową nutę jaśminu i gardenii. Całość kończy się ciepłymi akcentami wanilii, karmelu, pralinek i drzewa sandałowego.


Jestem wielką fanką Nigelli Lawson i uwielbiam piec, więc w końcu musiałam stać się posiadaczką książki 'Jak być domową boginią'! Książka jest przepięknie wydana, ma bardzo smakowite zdjęcia. Już się nie mogę doczekać nowych wypieków.


1 grudnia 2011

Podsumowanie listopada oraz odrobina grudnia!



Listopad już za nami; minął tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować. Nie wysypiam się, nie mam czasu na bloga, nie mam siły malować się rano... Na weekend zaplanowałam naukę do testu z hiszpańskiego, spore porządki kosmetyczne oraz odrobinę leniuchowania, nadrobienia zaległości książkowych, filmowych i serialowych. Mam nadzieję, że starczy mi czasu ;)

Podsumowanie listopada:
- przekroczyłam próg 1000. obserwatorów!
- rozpoczęłam serię 'All I want for Christmas is...' z inspiracjami prezentowymi
- do niedzieli trwa konkurs na moim blogu, w którym możecie wygrać podkłady The Body Shop! Sypka wersja okazała się idealna dla mojej mieszanej skóry.
- szał na punkcie Kissboxów, a następnie ogromne rozczarowanie większości osób - ja w końcu nie zamówiłam, bo chciałam sprawdzić, co będzie w pierwszym pudełku. Wyszło mi to na dobre, bo pewnie byłabym zawiedziona. Podsumowując: kiepska organizacja, przedziwny regulamin i kosmetyki, które nie są mi absolutnie potrzebne ;)
- zużyłam puder sypki!!! (musiałam się tym pochwalić!)
- przeprowadzam 'Projekt łazienka' - zużywam pudło kosmetyków, które zalegały mi w łazience; okazało się, że miałam po kilka produktów z tych samych kategorii; na szczęście jest już dużo lepiej i niedługo będę mogła wyjąć kilka nowych rzeczy z zapasów.

Początek grudnia, czyli dużo się dzisiaj działo:
- moja recenzja kosmetyków Eucerin została nagrodzona! Dzisiaj dostałam wielką czerwoną walizę Wittchen oraz zestaw kosmetyków :)
- 1 grudnia to Światowy dzień walki z AIDS; to właśnie dziś MAC AIDS Fund przekazał 80 000zł stowarzyszeniu 'Pozytywni w Tęczy'; pieniądze pochodzą ze sprzedaży pomadek i błyszczyków Viva Glam. Miałam przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu. Gratuluję i mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się zgromadzić jeszcze więcej! :)
- zaczęłam kurację NailTekiem, bo moje paznokcie się trochę osłabiły; mam nadzieję, że efekty będą widoczne szybko, bo już zaczęłam tęsknić za kolorowymi lakierami ;)
- włączyli lampki w centrum Warszawy!!! To chyba jedyna rzecz, która trzyma mnie przy życiu, gdy wychodzę z pracy i jest ciemno jak w środku nocy.