11 czerwca 2012

DNO, czyli czerwcowy Glossy

Dawno mnie tu nie było, ale dzisiejszy Glossybox doprowadził mnie do takiego stanu, że musiałam wylać moje żale na blogu.
Jestem zła... Nie. Jestem wkur***, bo zmarnowałam pieniądze na pudełko marnych rzeczy, których nie użyję. Glossy reklamuje pudełko w ten oto sposób: 'Otrzymuj co miesiąc GLOSSYBOX wypełniony 5 mini wersjami luksusowych kosmetyków.'. Jestem ciekawa, co w czerwcowym pudełku jest luksusowe, bo chyba coś przeoczyłam. Tandetne mydło? Próbka perfum, którą każdy może dostać w Sephorze? A może tusz Yves Rocher? Apeluję do załogi Glossy - zmieńcie opis i reklamy albo marki, z którymi współpracujecie, bo zawartość dzisiejszego pudełka to DNO. Dobrze zaczęliście, ale kolejne pudełka to równia pochyła, staczacie się coraz bardziej i uważam, że osiągnęliście poziom Kissboxa.

Chciałam zwrócić pudełko, ale okazuje się, że zewnętrzne pudło nie może być naruszone. No cóż. Anulowałam subskrypcję i nie będę się w to więcej bawić. To miała być przyjemność, a nie jedno wielkie rozczarowanie. W tym miesiącu podoba mi się tylko różowe pudełko i ewentualnie spray Toni&Guy, któty mam i który wcale nie jest luksusowy.

Napis na kremie 'luksusowy' wcale nie oznacza, że taki jest. Apteczne kosmetyki (Avene, Galenic, Sanoflore) nie są luksusowe. Yves Rocher nie jest luksusowe. Mydło za parę złoty nie jest luksusowe. Próbka perfum (na Boga, czemu to nie jest miniatura?!) to totalna żenada. Kryolan nie jest luksusowy. Dalej mi się nie chce wymieniać.


Idę malować paznokcie. Phi.