http://www.nataliedee.com/archives/2008/Jul/
Podejście do projektu denko po raz kolejny, ale tym razem w nieco zmienionej formie. Muszę się wziąć za zużywanie zapasów, ale jak to zrobić, gdy tyle kosmetyków jest otwartych? Daję sobie czas do końca roku na zużycie poniższych kosmetyków - z niektórymi na pewno pójdzie mi bardzo łatwo, z innymi pewnie się trochę pomęczę, mam nadzieję, że 2 miesiące to odpowiedni czas na ich zużycie. Plan jest następujący: nie otwieram kolejnych kosmetyków z tej samej grupy, dopóki nie zużyję już otwartych.
- błyszczyki - wytypowałam 3, innych nie tykam ;)
- balsamy do ciała - totalna masakra, policzyłam ile mam mniej więcej w zapasach, wyszła liczba dwucyfrowa - lepiej to przemilczeć
- pudry do twarzy - dwa prasowane powinnam skończyć, sypkiego chyba nie zużyję, ale w styczniu powinnam się z nim rozprawić
- balsam do ust - otwarty jest tylko jeden i zostało go niewiele, ale w zapasach czekają chyba 3
- baza pod cienie - chcę zużyć resztkę bazy Urban Decay, którą recenzowałam tutaj
- korektor - również resztka z rozciętego opakowania
- krem do rąk - końcówka jednego, drugi napoczęty
- toniki - dwie końcówki, na pewno zużyję, bo tonik to podstawa mojej pielęgnacji
- peelingi do twarzy - mam trzy i chciałabym zużyć chociaż jeden
- żele pod prysznic - strasznie się rozmnożyły, nie sądziłam, że jest ich aż tyle - redukcja do sensowej ilości ;)
- próbki i maseczki w saszetkach - masa próbek i masa maseczek; nie lubię używać próbek, ale w końcu trzeba się za nie zabrać.
Trzymajcie kciuki :) a na razie prezentuję część zużyć z listopada - resztę pokażę pod koniec miesiąca.
Błyszczyk Maybelline ColorSensational Gloss w odcieniu Nude Peral - mój faworyt, którego używałam codziennie - szkoda, że już się skończył, bo zdeklasował wszystkie inne błyszczyki. Nie klei się, optycznie powiększa usta - może to kwestia odcienia, ale ten jest super naturalny na ustach. Ładnie pachnie, nie klei się, nie wysusza.
Świeża maseczka Love Lettuce z Lusha - tu zużycie jest troszkę 'naciągane', bo część maseczki zamroziłam, ale ponad pół opakowania na pewno zużyłam (nie zużyłabym całej przed terminem, a mam pootwierane jeszcze inne maseczki). Kolejny rewelacyjny produkt, który kupię jeszcze nie raz. Zrobię dokładniejszą recenzję z fotkami niedługo :)
Krem do twarzy Aquasource Biotherm - miniaturka, którą dostałam, dzięki wypełnieniu ankiety na stronie Biotherm - później można było ją odebrać ze specjalnym kuponem w wybranej Sephorze. Duże rozczarowanie, nie podoba mi się morski zapach ani konsystencja - niby pianka, ale po nałożeniu na twarz mam wrażenie, że składa się z samych silikonów.
Krem na dzień do skóry normalnej i mieszanej Mineral Flowers - fajne kosmetyki w fajnych cenach - przez długi czas na Mineral Flowers była promocja w Sephorze i można było dostać zestawy w świetnej cenie. Kremu na dzień używałam wieczorem - ten na noc zbyt mocno pachnie geranium, którego nie lubię. Jest bardzo treściwy, więc w mojej opinii nie nadaje się na dzień (chyba, ze do bardzo suchej skóry). Fajnie nawilża i ma świetny skład.
Krem-mus do skóry wrażliwej Lirene - dość nowa seria dla wrażliwców, w skład której wchodzi krem-mus, masło, balsam, serum i żel pod prysznic. Mam jeszcze masło z tej serii, ale zostawiłam je na chłodniejszą porę roku. Krem-mus nie ma bardzo lekkiej konsystencji - trzeba poświęcić chwilę na jego wsmarowanie; jest bardzo dziwny w dotyku - nieco silikonowy. Nieźle nawilża, ale chyba już do niego nie wrócę, bo pachnie za mocno - identycznie jak żel pod prysznic, który można powąchać w drogerii - krem jest szczelnie zapakowany ;)
Tabletki barwiące wodę z Rossmanna - produkt dla dzieci ;) barwi wodę na czerwono-malinowy odcień, delikatnie pachnie. Nie radzę brać do ręki rozpuszczającej się tabletki - zabarwiona skóra i paznokcie gwarantowane! Na szczęście podczas dłuższej kąpieli schodzi ze skóry, ale podczas zwykłego mycia rąk nie pozbędziemy się barwnika z palców. Fajny gadżet, ale nie jest niezbędny ;)
Tonik łagodzący do skóry wrażliwej Dermika - jako tonik się sprawdza, ale niczym mnie nie ujął, dlatego chyba już do niego nie wrócę. Powinien spodobać się 'wrażliwcom' ze względu na skład. Nie ma zapachu i koloru. Nie podobało mi się zamknięcie - mało higieniczne.
Peeling solny do ciała NailTek - używam odżywek NailTek od wielu lat i uważam, że są świetne. Niestety, nie można tego powiedzieć o tym peelingu. Używany na suchą skórę 'daje' radę, ale na mokrą to porażka. Kryształki soli ślizgają się i rozpryskują, na sucho jest trochę lepiej, ale nie na tyle dobrze, żeby go polecać. Mała pojemność, wysoka cena i kiepskie właściwości złuszczające. Zdecydowane NIE.
Maseczka Naturia Joanna - zawsze chciałam ja mieć, ale albo nie było jej w sklepie albo miałam inne. Niestety kolejne rozczarowanie - ładnie pachnie, ale nie regeneruje, nie ułatwia rozczesywania, właściwie nie robi nic.