28 września 2010

Body Language


Essie Body Language to lakier, który niedawno zamówiłam ze strony transdesign.com. Właściwie to Iza mi zamówiła, za co bardzo dziękuję :*

Lakier według strony Essie to 'white with a creamy hint of gray', natomiast wg strony lookfantastic.com to 'a little grey, a little pink and a lot of style that will make your nails stunningly beautiful!'.
Od bardzo dawna szukałam lakieru, który pokryje moje paznokcie idealnie, bez prześwitów (zwłaszcza białych końcówek) i jednocześnie nie będzie okropnie sztuczny, biały, kredowy. Body Language to strzał w 10. Nakłada się bardzo cieniutkimi warstwami - ja nałożyłam 3, ale myślę, że gdybym przyłożyła się przy nakładaniu drugiej, trzecia byłaby zbędna.
Lakier to rozbielona beżowa szarość, czasem widzę w niej kropelkę (naprawdę maleńką!) różu lub lila.

26 września 2010

Haul cz. 1 - Lush

Wyjęłam wczoraj wszystkie kosmetyki, które mi przybyły w ciągu ostatnich tygodni. Jestem przerażona. Naprawdę muszę się ograniczyć z zakupami, bo już powoli nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać. Kupiłam sobie takie fajne przegródki na kolorówkę i postanowiłam, że wszystko co mam musi się w nich zmieścić - jeśli się nie mieści to coś muszę wyrzucic/oddać/sprzedać.

Na pierwszy ogień idą kosmetyki z Lusha - odebrałam w piątek ostatnie zamówienie i mam już komplet :) miałam dziś pokazać nowe lakiery, ale oczywiście nie sfotografowałam wszystkich.


Trzy środkowe masełka do masażu kupiłam na Allegro, resztę zamówiłam na zbiorowych wizażowych zamówieniach.

Od góry: puszka na masła do ciała (Boddy Butters); kostka Buffy do złuszczania naskórka, kostka The Soft Touch polecana głownie do rąk, ale można sotsować ją na całe ciało; i oczywiście mój ukochany Angels on Bare Skin :)
Środkowy rząd: masełka do masażu (Massage Bars): Shimmy Shimmy, Soft Coeur, Each Peach, produkt do zmywania makijażu Ultra Bland
na dole pół Fresh Farmacy do oczyszczania twarzy

22 września 2010

Tanie kupowanie

Lubię dobre kosmetyki w dobrych cenach - a Wy? Znalazłam kilka dobrze zapowiadających się nowości w niezłych cenach :)
 
Ziaja - Polskie antyperspiranty



    Skutecznie ograniczają wydzielanie potu, neutralizują zapach potu i zapewniają długotrwałe uczucie świeżości. Są łagodne dla skóry. Bez konserwantów, parabenów, alkoholu i barwników. Nie pozostawia śladów na ubraniu. Dostępne 3 wersje zapachowe: Active - pachnie pomarańczami, Sensitive - delikatny, świeży zapach, Soft - pudrowy. Dostępny jest również bloker, który skutecznie redukuje nadmierne pocenie. Ogranicza wydzielanie potu i przykrego zapachu. Zapewnia długotrwałe uczucie świeżości. Stosuje się go tak jak Antidral czy Etiaxil.
    Cena: 7zł / 60ml


    Paese - Retro opakowania



    Makijaż Retro Style inspirowany jest zmysłową damą z lat 40-tych, elegancką i wytworną kobietą o ustach w odcieniu malwy, mocno wytuszowanych rzęsach i oczach podkreślonych eyelinerem. Mają śliczne opakowania a'la Benefit :)
    Ceny: cienie 18zł; róż 18zł; szminka 16zł; eyeliner 18zł

    Cleanic - Łagodna pielęgnacja


    Moje ukochane chusteczki w nowej odsłonie! Takie chusteczki to znakomity sposób na zapewnienie komfortu i higieny intymnej w każdej sytuacji i przez długi czas. Nowe opakowanie zawiera aż 20 sztuk i ma wygodne zamknięcie, które sprawia, że chusteczki są zawsze świeże.
    Cena: 6,50zł


    Garnier - Pielęgnacja dłoni w 7 dni


    Kremy do rąk z aktywnym L-Bididus, składnikiem inspirowanym probiotykami. Wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, chroniąc ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi oraz utrzymuje optymalny poziom nawilżenia przez 24 godziny.  Dostępne w czterech wersjach: aloes, mango, miód i masło shea.
    Cena: 5zł

    NYX - Nareszcie w Polsce!


    Kosmetyki, które wiele osób zamawia z zagranicznych stron nareszcie będą dostępne w Polsce w drogeriach Marionnaud.Jeszcze nie miałam nic z tej firmy, chociaż kilka błyszczyków bardzo mnie kusiło swego czasu.
    Ceny: od 12 do 80zł

    Pharmaceris - Micel do skóry trądzikowej



    Uwielbiam micele, więc ten od razu przykuł moją uwagę. Zawiera specjalistyczny kompleks oparty na wyciągu z łopianu, biotyny, soli cynku oraz kwas migdałowy działają antybakteryjnie i normalizują wydzielanie sebum. Zawarty w płynie glukonian cynku i olej jojoba hamują rozwój trądziku, reakcje zapalne i poprawiają nawilżenie skóry. 
    Cena: 25zł 

    20 września 2010

    19 września 2010

    Miętowe paznokcie

    Szał na miętowe paznokcie powoli mija, poza tym jest to typowo wiosenno-letni odcień. Robiłam wczoraj porządki w pudełkach z lakierami i okazało się, że mam 3 miętowe lakiery. Oczywiście po nałożeniu na paznokcie okazało się, że każdy jest inny i żadnego nie mogę się pozbyć ;)

    Kilka zdjęć dla tych, które wciąż nie znalazły dla siebie odpowiedniego odcienia oraz tych, które lubią żywe, jasne kolory jesienią i zimą :)

    Revlon Minted - kupiony przypadkiem, pod wpływem impulsu, w bardzo dobrej cenie, więc nie narzekam. To jasna, czysta, chłodna zieleń. Cena bez promocji 19zł, może być trudno dostępny, bo pochodzi z kolekcji letniej.
    Vipera Jumpy nr 164 - mięta z kroplą błękitu, wystarczą dwie warstwy, uwielbiam te lakiery, mają przepiękne odcienie, dobra jakość, małe opakowania i przyjazna cena - tylko 3,90zł.
    Ados P6 - był już pokazywany na moim blogu; jest to mięta z kroplą turkusu, potrzebowałam 3 warstw (ew. 2 warstwa powinna być dość gruba); kosztował 5zł, kupiłam go, gdy miętowe lakiery były naprawdę trudne do upolowania ;)


    Od lewej: Revlon, Vipera, Ados

    Przerzuciłyście się już całkowicie na szarości, fiolety, czerwienie i inne jesienne odcienie czy może nadal szalejecie z ostrym różem, miętą i pastelami? Ja przyznam, że od jakiegoś czasu choruję na jasnofioletowe odcienie i dzisiaj mam lakier Celii w jasnym, lawendowym dcieniu ;)

    14 września 2010

    Recenzja: Podkład i korektor Bourjois Bio Detox



    Serii Bio Detox Bourjois używam już od jakiegoś czasu. Właśnie pojawiła się w sklepach, dlatego postanowiłam napisać krótką recenzje, która być może ułatwi Wam zakup lub pomoże zaoszczędzić trochę grosza ;)
    To co mówi producent, było już w tym poście, dlatego nie będę tego powtarzać i skupię się na moich odczuciach.

    Korektor - niestety nie przypadł mi do gustu. Jest gęsty i suchy, ciężko wklepać go w skórę, co powoduje, że jest na niej widoczny. Odcień Clair jest naprawdę jasny (chociaż na pewno znajdą się bladolice, dla których będzie za ciemny;)), co mnie cieszy, bo mimo ogromnej ilości firm na polskim rynku, kupienie jasnych kosmetyków jest nadal trudne.
    Kulka przyjemnie chłodzi skórę, ale jak zawsze przy tego rodzaju opakowaniach mam to samo zastrzeżenie - nie mogę zrobić porządnego masażu, bo korektor/krem ciągle wylatują z opakowania. Dlaczego nie ma możliwości zamknięcia części z kosmetykiem i możliwości masażu samą kulką?

    Podkład - uwielbiam, na stałe zagości w mojej kosmetyczce. Odcień 53 Light Beige, który posiadam jest jasnym, czystym beżem. Sam podkład jest dość gęsty i trzeba go sprawnie nakłądać, bo szybko zastyga i może zrobić niezłe smugi. Polecam nakładanie kawałek po kawałku albo pędzlem do podkładu - rewelacyjnie sprawdza się pędzel typu skunks (tutaj pokazywałam pędzel z Inglota). Świetnie kryje - nie muszę nakładać dodatkowo korektora na przebarwienia czy krostki! Po nałożeniu podkład daje lekko pudrowy, matowy efekt - jak po nałożeniu pudru.
    Nie wiem czy oczyszcza skórę - stosuję tonik z kwasem mlekowym i to oczywiste, że oczyszcza mi się skóra (czytaj: mam masę krostek, no ale czego nie robi się dla piękne skóry;)).
    Przepięknie pachnie owocami - wg producenta to melon i jabłka zmieszane z jaśminem.


    Podsumowując - podkład będzie dobry dla wprawionych w nakładaniu podkładów; część moich koleżanek jest z niego zadowolona, inne bardzo narzekają. Proponuję kupić gazetę z jakąś próbką albo poprosić o odlewkę w perfumeriach. Raczej polecałabym go osobom o skórze normalnej, mieszanej lub tłustej.
    Korektor nie przypadł mi do gustu, radze przetestować na dłoni w perfumerii, może Wam spodoba się konsystencja.

    Na zdjęciach na górze podkład, na dole korektor - na pierwszym zdjęciu dość grubo nałożone, na drogim roztarte. Zobaczcie o ile jaśniejszy jest korektor w porównaniu z podkładem.

    8 września 2010

    Nowa paczuszka z Lusha!!!


    Mam na imię Magda i jestem lushomaniaczką ;) moje małe zamówienie z Lusha zawiera: dwa szampony w kostce oraz dwa mydła. Niedługo powinny przyjść kolejne kosmetyki - tym razem głównie do twarzy i ciała, już się nie mogę doczekać! Miałam zamówić jeszcze dwa szampony, ale się powstrzymałam, bo nie dość, że mam mega wydajne kostki z Lusha, to jeszcze po kątach chowa się masa normalnych szamponów ;)
    Pokażę fotki z krókimi opisami, na recenzję przyjdzie niedługo czas :)


    Szampony: żółty to Godiva z odżywką - te duże kawałki w kostce to właśnie odżywka; zużyłam już mniej więcje pół poprzedniej Godive i jestem z niej średnio zadowolona. Mimo odzywki ciężko mi rozczesać włosy - co dziwne nie mam tego problemu po innych szamponach w kostce bez odżywki. Myślicie 'po co w takim razie ci Godiva' ? Dla zapachu - jaśmin, jaśmin, jaśmin. Przypomina mi wakacje w Tunezji, gdzie na każdym rogu stali chłopcy sprzedający jasminowe bukieciki. Szampon będzie leżał w szufladzie z bielizną ;)
    Zielona kostka to Karma Komba, która ma działanie aromaterapeutyczne i łagodzące skórę głowy. Zawiera olejek pomarańczowy, sosnowy, paczuli, które koi skórę głowy i zwalcza mikroby, które sa odpowiedzialne za powstawanie łupieżu. Natomiast olejek lavendin (Lavendin to połączenie dwóch odmian lawendy, daje więcej kwiatów i jest łatwiejsza w uprawie - wycisza i relaksuje.

    Polecam kupować dwa szampony na raz - dzięki temu dostajemy za dawmo opakowanie na szampon (opakowanie kosztuje 2,50 funta).



    Summer Pudding to limitowane mydło z oferty letniej, dostępne już chyba w niewielu sklepach. Kremowe mydło zawiera kawałki migdałów o działąniu peelingującym i wiśnie, które sprawiają, że wygląda jak deser.
    Drugie mydło to Honey I washed the kids - rewelacyjna nazwa ;) miałam kulę do kąpieli (a raczej królika) o zapachu teog mydła i od razu wiedziałam, że muszę mieć to mydło. Podczas mojej pierwszej wizyty w Lushu ekspedeintka bardzo chciała mi pokazać to mydło - to podobno ich bestseller, ale nie byłam zainteresowana, bo nie lubię zapachu miodu. Co za pomyłka! Pachnie toffi, jest cudowne.

    Lush nie przestaje mnie zaskakiwać. Nie wiem, czy zmienili opakowania czy po prostu miałam kosmetyki zapakowane w coś innego a może po prostu nie zwróciłam uwagi, ale opakowanie, w którym miałam szampony mnie rozbawiło. No może nie opakowanie, a raczej tekst na nim. Is there life after Lush? ;)
    Lush sugeruje, żeby nie wyrzucać torebek, w które były zapakowane kosmetyki, tylko włożyć je do szuflady ze skarpetkami - dzięki temu nasze stopy będą ładnie pachnieć ;)



    Macie coś z Lusha? Jesteście zachwycone? Zawiedzione? Dajcie znać, co warto kupić, bo wiem, że to nie moje ostatnie zakupy u nich ;)

    Podlinkowałam wszystkie kosmetyki do strony Lusha, łatwiej będzie Wam przeczytać dokłądne opisy, składy i ceny.

    5 września 2010

    Recenzja: Peeling enzymatyczny Lirene



    Jak działa?
    Delikatny enzym pozyskiwany z papai dokładnie, ale bez konieczności tarcia, złuszcza zewnętrzne warstwy naskórka oraz ślady po niedoskonałościach, bez wysuszania i podrażniania skóry. Wzbogacony w aktywny kompleks 3 ziół (arnika, kokoryczka, cyprys) pobudza proces odnowy naskórka, wzmacniając ścianki naczyń włosowatych. Wygładza i uelastycznia skórę, nadając jej promienny i młodszy wygląd.

    Czy ten peeling jest odpowiedni dla Ciebie?
    To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz skórę wrażliwą lub skłonną do podrażnień, naczynkową lub bardzo suchą, która wymaga oczyszczenia, wygładzenia i przywrócenia blasku. Peeling wyjątkowo delikatnie usuwa martwy naskórek, łagodzi i odświeża cerę, a Twoja skóra odzyskuje promienny wygląd. Peeling odpowiedni dla skóry w każdym wieku.

    Skład

    Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Alcohol Denat., Papain, Ethylhexylglycerin, Propylene Glycol, Lecithin, Vaccinium Myrtillus Fruit/Leaf Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Polygonatum Multiflorum (Solomon's Seal) Rhizome/Root Extract, Cupressus Sempervirens (Cypress) Seed Extract, Arnica Montana (Arnica) Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydroxyethylcellulose, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Extract, Phenoxyethanol, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, CI 16035.

    Moja recenzja
    Teoretycznie peeling nie jest adresowany do mnie - nie mam wrażliwej, suchej skóry, naczynek mam tylko kilka. Bardzo lubię ostre peelingi, ale od czasu do czasu pomiędzy mocnym złuszczaniem stosuję coś delikatnego, żeby oczyścić skórę przed maseczką.Peeling ma żelowo-kremową konsystencję, która niestety sprawia, że ciężko go zmyć z twarzy. Peeling delikatnie oczyszcza skórę, która staje się gładsza i promienna. Peeling polecam osobom, które mają bardzo wrażliwą skórę, która nie może być traktowana ostrzejszymi kosmetykami. Posiadaczki tłustej czy mieszanej skóry, która potrzebuje mocniejszego oczyszczania będą zawiedzione. 

    Została mi resztka w tubce, raczej do niego ponownie nie wrócę.
    Kosztuje około 16zł