W ciągu ostatnich dwóch miesięcy miałam kilka kosmetyków, których używałam bardzo często i mogę je zaliczyć do ulubieńców czerwca i lipca. Ostatnio stawiam przede wszystkim na ładnie podkreśloną skórę - efekt ten osiągam pędzlem typu skunks, lekkim podkładem, pudrem wypiekanym i konturowaniem twarzy.
Na pierwszy ogień idą pędzle - bez nich ciężko osiągnąć efekt idealnej skóry - prawie jak po photoshopie. Pierwszy od góry pędzel z Inglota to tzw. skunks - składa się z naturalnego, ciemnego włosia oraz dłuższego syntetycznego. Maczam go w małej ilości podkładu i przykładam do skóry - 'stempluję' twarz, później rozcieram kolistymi ruchami. W ten sam sposób można nałożyć podkład środkowym pędzlem - z Sephory. Tak naprawdę przeznaczony jest do sypkich pudrów mineralnych, ale rewelacyjnie sprawdza się przy wszelakich sypkich i prasowanych pudrach, różach i konturowaniu.
Ostatni pędzel to pędzel do cieni nr 217. Służy do rozcierania i sprawdza się w tym bardzo dobrze. Nie widać granic cieni - świetnie się łączą i oko wygląda jakby malował je profesjonalista ;)
Kosmetyki, których używam ostatnio nagminnie: lekki, rozświetlający podkład YSL, a na wierzch wypiekany, mineralny puder MAC. Policzki konturuję różem Buff (dolne kółko), a na ich środek nakładam albo róż Style (górne kółko) w odcieniu złoto brzoskwiniowym - oba róże dostaniecie w MACu, albo róż Dallas z potrójnej paletki Benefit (to ten z dziurą - w odcieniu różowo brązowym; brąz po prawej to Hoola, a jasny róż to Dandelion - oba średnio mi pasują, za to Dallas jest idealny, myślę, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie).
Tusz False Lash Effect marki Max Factor. Zawsze używałam tuszu 2000 Calorie, który uwielbiam i mam w zapasach. Jakiś czas temu kupiłam w Super Pharmie zestaw zawierający False Lash Effect i 2000 Calorie. Zestaw w bardzo dobrej cenie, False Lash Effect ma bardzo dobre opinie, więc postanowiłam zaryzykować. No i na początku się bardzo rozczarowałam, bo w ogóle nie widziałam efektu sztucznych rzęs; rzęsy były lekko podkreślone, efekt całkiem fajny, ale bez większych zachwytów. Jednak po dwóch-trzech tygodniach tusz lekko zgęstniał i teraz jestem z niego bardzo zadowolona - myślę, że będę go często kupować. Rewelacyjnie pogrubia i podkreśla rzęsy, niemalże teatralnie.
Spray do loków Frederic Fekkai - mam kręcone włosy, nie wiem jak działa na proste, ale na moich działa bardzo fajnie. Lekko zwiększa skręt i utrwala go - zawsze miałam z tym problem, bo nie lubię stosować kosmetyków do stylizacji.
Last but not least - jeden z moich faworytów wśród kremów nawilżających. Przedstawiam Hydrationist marki Estee Lauder. Sprawia, że moja skóra jest dogłębnie nawilżona - nawet jeśli nie go zastosuję nie mam problemu z przesuszoną czy ściągniętą skórą. Jest miękka i gładka, bardzo przyjemna w dotyku. Krem przyjemnie pachnie - morsko, ale bardzo delikatnie. Jest gęsty, ale nie tłusty. Ma jedną wadę - jest przeokropnie drogi jak na krem nawilżający.
wyższa półka, ale może kiedyś znajdzie się i na mojej półce :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś False Lash`a i mogę się podpisać pod Twoją recenzją.
OdpowiedzUsuńMnie się tylko nie podobało to, że rozmazywał się w padającym deszczu/śniegu (używałam go zimą), już nawet tusze Maybelline są trwalsze przy takiej pogodzie.
Na szczęście teraz nie pada ;) tusz jest świetny i pewnie będę do niego często wracać - tylko zużyję zapasy ;)
OdpowiedzUsuń217 mac...eeeehhhhhhh ;) jeszcze nie w posiadaniu ale mam nadzieje ze soon;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://ajdol.blogspot.com/