27 lipca 2010

Wtorkowe kuszenie (14): Jesienna kolekcja Guerlain



Tak wiem, że jest środek lata, ale pogoda za oknem nastraja mnie mocno jesiennie - nawet perfumy, które dzisiaj wybrałam są kadzidlane i mroczne.


Jesienna kolekcja Guerlain już niedługo zawita do naszych sklepów - znajdziemy w niej przepiękne paletki cieni, KISSKISS Essence de Gloss, który pielęgnuje usta, czterokolorowy róż oraz szminki Rouge G de Guerlain i błyszczyk KISSKISS Gloss.
A to wszystko ukryte w ażurowych, luksusowych opakowaniach!



Moje typy to cienie RUE DE SEVRES (to połączenie z miętą!) oraz CHAMPS ELYSSES - uniwersalne kolory połączone z ciemnym fioletem.


Niestety, ceny jak to zwykle bywa u Guerlaina są bardzo wysokie - cena paletki cieni to ponad 300zł!

24 lipca 2010

Co chciałabyś zobaczyć na moim blogu?

Pytanie jak w tytule - swatche, recenzje, zbiór, haule, a może zupełnie coś innego? Czekam na Wasze propozycje.
W prawej kolumnie pojawiła się sonda do głosowania, czekam również na inspirujące komentarze :)

22 lipca 2010

Recenzja: peeling Granat Bielenda



KOSMETYKI Z SERII GRANAT ZAPEWNIAJĄ KOMPLEKSOWE DZIAŁANIE:
- intensywnie  i trwale nawilżają i regenerują głębokie warstwy naskórka
- wzmacniają naturalne mechanizmy obronne skóry do walki z wolnymi rodnikami
- widocznie poprawiają kondycję skóry, przywracają jej jędrność i elastyczność
- skutecznie wygładzają i zmiękczają
- rewitalizują naskórek i pobudzają jego mikrokrążenie
- koją, łagodzą podrażnienia.
EFEKT: idealnie nawilżona, wzmocniona i zregenerowana skóra o promiennym blasku i zdrowym kolorycie

Preparaty oparte są w 100 % o naturalne surowce z EcoCert, bez alergenów i sztucznych barwników. W skład serii wchodzą: krem na dzień/noc, peeling do ciała, masło do ciała oraz produkty w saszetkach: peeling i maseczka kondycjonująca do twarzy, peeling i krem do stóp oraz sól do kąpieli.
Mam większość kosmetyków z tej serii, ale na razie wypróbowałam tylko peeling do ciała i peeling do stóp. Dzisiaj czas na recenzję cukrowego peelingu do ciała.
Bezpieczny, oleisty kosmetyk z drobinkami mielonych pestek, skutecznie, a jednocześnie wyjątkowo delikatnie oczyszcza skórę z szorstkich, łuszczących się, martwych komórek. Doskonale wygładza, zmiękcza, nawilża skórę, poprawia jej jędrność i sprężystość. Likwiduje uczcie nieprzyjemnego napięcia naskórka. Skóra zaczyna „oddychać” i łatwiej wchłania kosmetyki pielęgnujące. Piękny tropikalny aromat odpręża i relaksuje.


Po otwarciu opakowania zobaczyłam coś, co wyglądało jak sorbet truskawkowy - ostatnio zakochałam się w peelingach Bielendy. Wcześniej zużyłam całe pudlo peelingu Awokado - zrobiłam fotki, które mi gdzieś zaginęły, ale na szczęście mam jeszcze jedno pudełko w zapasach ;) zapach jest tak znikomy, że ciężko mi go określić.
W porównaniu do peelingu Awokado, który ma przecudowny zapach, Granat praktycznie nie pachnie. Wielka szkoda! Na szczęście właściwości pielęgnacyjne są tak dobre, że peelingu używa się z przyjemnością. Jest ostry, cukier nie rozpuszcza się zbyt szybko, dlatego mocna dobrze wymasować skórę. Dzięki zawartości olei skóra staje się jedwabiście gładka i dobrze nawilżona - nie trzeba stosować żadnego balsamu po wyjściu z wanny. Myślę, że na stałe zagości w mojej kosmetyczce - oczywiście na zmianę z peelingiem Awokado.
Kosztuje ok. 18zł.


Przy okazji znalazłam coś wspaniałego na stronie Bielendy - zabieg na ciało Soczysta Pokusa o zapachu arbuza. Polecany do skóry suchej, mało sprężystej, z cellulitem.

13 lipca 2010

Wtorkowe kuszenie (13): Nowe kosmetyki organiczne Phenome


Phenome to nowa marka organicznych kosmetyków pielęgnacyjnych i pierwsza w Polsce sieć sklepów, oferująca w swoich salonach wyłącznie bezpieczne kosmetyki oparte na naturalnych surowcach. Sklepy zapewniają klientom wyjątkowy komfort – można w nich dokładnie poznać i przetestować wszystkie produkty siedząc wygodnie przy specjalnym testing-barze.

  • Organiczne składniki w kosmetykach Phenome pochodzą z certyfikowanych upraw ekologicznych, gdzie nie stosuje się sztucznych nawozów, fungicydów, herbicydów ani pestycydów.
  • Formuły Phenome powstają na bazie ekologicznych wód roślinnych, bez użycia zwykłej wody, co jest źródłem ich wyjątkowej skuteczności.
  • Opakowania kosmetyków zaprojektowane są z myślą o możliwości ich przetworzenia i wtórnego wykorzystania. Kartonowe pudełka pochodzą w 80% z makulatury, a w 20% z ekologicznej celulozy. Butelki PET powstają w 100% z przetworzonego wtórnie tworzywa (PCR – Post Consumer Recycling), a szklane słoiczki i butelki, jak i aluminiowe tuby idealnie nadają się do recyclingu.
Najbardziej zainteresowały mnie dwa produkty: lotion zwężający pory oraz peeling z płatkami róż.

Lotion to lekki, beztłuszczowy preparat wspomagający walkę z niedoskonałościami skóry, idealny dla cery tłustej i mieszanej. Aktywizuje proces złuszczania naskórka i odblokowywania porów, oczyszcza z martwych komórek i nadmiaru sebum, działa przeciwzapalnie. Wyrównuje powierzchnię skóry, zwężając pory oraz zmniejszając widoczność niedoskonałości w postaci drobnych krostek i zmarszczek. Skóra pozostaje gładka i matowa, bez efektu ściągnięcia czy wysuszenia. Zawiera m.in.: wody roślinne: cytrynową, migdałową, z zielonej herbaty, sok aloesowy, ekstrakt z wierzbownicy, cedru i lukrecji. Kosztuje 135zł
Niezwykły produkt peelingujący do ciała w postaci gęstej, aromatycznej, różanej konfitury. Zachwyca bogactwem naturalnych drobinek ściernych (płatki róży, rozdrobnione łupinki migdałów, pestki truskawek oraz brązowy cukier), które skuteczne likwidują zanieczyszczenia oraz martwe, zrogowaciałe komórki naskórka, bez powodowania podrażnień i niepożądanych otarć. Ciało pozostaje aksamitnie gładkie i miękkie w dotyku, okryte delikatnym filmem ochronnym, doskonale przygotowane do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Kosztuje 160zł


Ogólnie produkty nie należą do najtańszych. Sklep zrobił na mnie pozytywne wrażenie - jest przestronny, jasny, wszystko można przetestować na własnej skórze. Opakowania są minimalistyczne. Podoba mi się, że coraz więcej firm dąży do minimalizacji opakowań i tworzenia ich z surowców wtórnych.
Kupujecie organiczne kosmetyki czy to raczej fanaberia? Jeśli chodzi o kosmetyki do twarzy to nie jest dla mnie problemem wydać więcej pieniędzy np. na dobry krem, ale wysoka cena za krem do stóp czy peeling jest trochę przesadzona. Opis peelingu brzmi przefantastycznie, ale raczej się na niego nie skusze, za to lotion dopisuję do listy kosmetyków, które koniecznie muszę przetestować :)
Sklep można znaleźć w Warszawie w Złotych Tarsach i Blue City oraz w poznańskiej Malcie.

11 lipca 2010

Nowa kolorówka i minimalizacja pielęgnacji

Ostatnio trochę zaszalałam i przybyło sporo kolorówki - oczywiście przede wszystkim są to lakiery do paznokci. Na szczęście wszystko w bardzo okazyjnej cenie ;) od pewnego czasu maluję się głównie szminkami - gdyby ktoś mi o tym powiedział kilka lat temu to pewnie bym go wyśmiała - zawsze uwielbiałam błyszczyki i stawiałam je na pierwszym miejscu, a teraz mam chyba więcej szminek niż błyszczyków.


Lakiery: dwa lakiery od Ninki :) Bell Fashion Colour 302 i Astor Quick'n Go nr 346, Bell Glame Wear nr 411 (niebieski) i 435 (fioletowy), China Glaze Pool Party, Catrice From Dusk to Dawn, OPI Text me - Text you, Revlon Minted, YSL - lakiery z dwóch jesiennych zestawów Belle de Jour i Rive Gauche, mini lakiery Celia Summer Fiesta nr8 (fioletowy) i nr 9 (różowy), miniaturki z kompletu Bright Pair - brakuje różowego: bezbarwny Top Coat, pomarańczowy On the Same Paige i fioletowy A Grape Fit.


Kosmetyki do ust: szminka Dior Rouge Dior nr 264 Mitzah Lilac, Szminka Chanel Rouge Coco odcień 20 Rose Comete, , szminka Celia nr 501, dwie szminki z MACa - różowa Speed Dial i fioletowa Up The Amp oraz błyszczyk Make Up For Ever nr 28.

Minimalizacja pielęgnacji - czyli po przejrzeniu mojej kosmetyczki okazuje się, że mam otwarte np. kilka balsamów, kilka szamponów itp. Nic dziwnego, że zużywanie idzie mi tak wolno. Dlatego postanowiłam, że nim otworzę kolejnych kosmetyków, dopóki nie zużyje otwartych.
  • Kremy do twarzy: DDMG Clinique, Hydrationist Estee Lauder, matująco-nawilżający krem Clarins oraz Lysalpha Active SVR.
  • Wody termalne i mgiełki: mini Avene, mini Iwostin, mgiełka z aloesem z Rossmanna i mgiełka z wit. C Body Shop.
  • Balsamy nawilżające i na cellulit: balsam nawilżająco-ujędrniający Yves Rocher, Cetaphil, mini masło z konopią Body Shop, masło mango Body Shop, balsam antycellulitowy Pat&Rub, serum chłodzące Eveline, serum do biustu Eveline oraz masło w kostce Mange Too z Lusha.
  • Żele pod prysznic: jogurtowy Fa, Savanah z Oriflame, Monoi z Yves Rocher, mandarynkowy Body Shop, Go Fresh z granatem Dove oraz imbirowy Body Shop.
  • Kilka szamponów do włosów, ale one mi nigdy nie zalegają ;)
Jest tego sporo, a w zapasach czekają kolejne cuda...

6 lipca 2010

Wtorkowe kuszenie (12): Pachnący prysznic


Najczęściej wybieram bezzapachowe kosmetyki - nie znoszę smarować twarzy czymś, co intensywnie pachnie. Większość zapachów mnie irytuje - zwłaszcza takie, które utrzymują się przez długi czas, są duszące i szybko się nudzą. Jeśli jednak chodzi o pielęgnację ciała to wybieram pachnące kosmetyki - ale też z pewnymi zastrzeżeniami. Żadnych waniliowych, czekoladowych, karmelowych, anyżowych, kadzidlanych zapachów. Toleruję przede wszystkim owoce - zwłaszcza egzotyczne anansy, mango, papaję i cytrusy - grapefruit (mój numer jeden), mandarynki, pomarańcze. Lubię też lekkie, bliżej niesprecyzowane, świeże nuty.
Jeśli zdarzy mi się kupić coś co mocniej pachnie, najczęściej jest póżniej używane bardzo rzadko - wiele zapachów przyprawia mnie o ból głowy, więc np. codzienne smarowanie się bardzo intensywnie pahcnącym balsamem odpada, ale raz na jakiś czas czemu nie.


W aptekach pojawiła się nowa linia żeli pod prysznic marki Klorane. Zawierają wyciąg z pączków topoli, który ma działanie kojące i ochronne oraz substancje nawilżające i krem odżywczy. Są odpowiednie dla skóry suchej i wrażliwej. Żele mają przyjemne zapachy, radosne kolory, jedwabistą konsystencję, która tworzy obfitą i delikatną pianę. Nie zawierają mydła, pH neutralne dla skóry.

Wśród 11 wariantów każdy znajdzie coś dla siebie - mnie do gustu przypadł 'Deszczowy ogród' - melon, nenufar, jaśmin i bergamotka oraz 'Wspaniały nastrój' - winogrona, ananas, brzoskwinia, jaśmin, fiołek, róża. Pierwszy żel już mam - pachnie świeżo, delikatnie, lekko melonem, lekko powietrzem - rzeczywiście trochę jak ogród po deszczu. Drugi wąchałam w sklepie - w zapachu wybijają się przede wszystkim czerwone winogrona.

Rzeczywiście każdy znajdzie coś dla siebie, bo wybó jets spory: żel miodowo-waniliowy, korzenno-drzewny, cytrusowy, kwiatowy... Musze jeszcze powąchać inne wersje owocowe, zwłaszcza 'Orzeźwiający poranek' pachnący mandarynką, cytryną i grapefruitem z dodatkiem białych kwiatów.

Cena: ok. 24zł; teraz w Super Pharm sa w promocji za ok. 18zł

2 lipca 2010

MACowe szaleństwo


Przestałam wierzyć w to, że moja kosmetyczka może osiągnąć normalne, przeciętne rozmiary. Co miesiąc obiecuję sobie, że chociaż raz trochę oszczędzę i zużyję to co mam. Jak jest w rzeczywistości każdy wie. Zawsze, ale to zawsze jest coś co muszę koniecznie mieć, bo to limitowanka, taka promocja już na pewno się nigdy przenigdy nie powtórzy albo akurat muszę sobie poprawić humor, tudzież nagrodzić za coś ;)

Każda wizyta w MACu kończy się pragnieniem posiadania czegoś nowego - zważywszy, że mam od nich masę produktów to zakrawa na szaleństwo.
Kamil przywiózł mi masę fajnych kosmetyków, a ja wybrałam się oczywiście jeszcze do MACa, żeby obejrzeć nową kolekcję limitowaną In The Groove. Tak jak wcześniej pisałam podobał mi się beżowy róż i niebiesko brązowe cienie. Kupiłam tylko cienie, czyli ZAOSZCZĘDZIŁAM ;) (tak to sobie w każym bądź razie tłumaczę).


Z Londynu przyfrunęły do mnie:
  • pusta paletka na róże
  • 3 wkłady cieni
  • puder mineralny
  • balsam do ust
  • nowy tusz Opulash
  • pędzelek 217

W paletce od razu zamieszkały moje róże: dwa wkłady - Buff i Style, jeden zdepotowany róż - Foolish Me. I to by było na tyle. Niestety podczas depotowania Peachykeen miał miejsce mały wypadek - róż był już mocno zużyty, zostało go trochę na obrzeżach i niestety się pokruszył. Brązowy róż Sweet as Cocoa leży u mamy i na razie nie chcę go depotować; może w przyszłości.
Do zdepotowania został Hipness, ale trochę szkoda mi tego ładnego, zielonego opakowania.


górny rząd: Style, Foolish Me, dolny: Buff

Cienie też są już w paletkach - tylko w jednej zostało puste miejsce, na razie nie mam pomysłu co by dokupić do niej. Dostałam Jest - podobny do Naked Lunch, ale wpadający w róż, brzoskwinię, Naked wpada bardziej w beż; Era - złotawy beżowy brąz oraz Smut - bardzo ciężki do określenia - widzę tam szarawą czerń z fioletem, brązem.

od lewej: Jest, Era, Smut

Puder i tusz wylądowały na razie w zapasach - mam na wykończeniu puder matujący Blot, do torebki wrzucę Shiseido, bo jest dość mocno zużyty, a ten nowy puder wyląduje w kosmetykach, którymi maluję się w domu. Tusz pewnie niedługo wypróbuję :)

Oglądanie kolekcji In The Groove zakończyło się cieniami Soften the Mood. Cienie są bardzo fajne, kremowe, dają wyraźny kolor, a nie mgiełkę koloru. Nie lubię się za bardzo w błękicie i niebieskościach, ale ten od razu wpał mi w oko - no i świetnie w nim wyglądam. Jest chłodny, bardzo jasny, fajnie wygląda wymieszany ze środkowym różowawym cieniem - właściwie różowo-brązowym ze złotymi drobinkami.