KOSMETYKI Z SERII GRANAT ZAPEWNIAJĄ KOMPLEKSOWE DZIAŁANIE:
- intensywnie i trwale nawilżają i regenerują głębokie warstwy naskórka
- wzmacniają naturalne mechanizmy obronne skóry do walki z wolnymi rodnikami
- widocznie poprawiają kondycję skóry, przywracają jej jędrność i elastyczność
- skutecznie wygładzają i zmiękczają
- rewitalizują naskórek i pobudzają jego mikrokrążenie
- koją, łagodzą podrażnienia.
EFEKT: idealnie nawilżona, wzmocniona i zregenerowana skóra o promiennym blasku i zdrowym kolorycie
Preparaty oparte są w 100 % o naturalne surowce z EcoCert, bez alergenów i sztucznych barwników. W skład serii wchodzą: krem na dzień/noc, peeling do ciała, masło do ciała oraz produkty w saszetkach: peeling i maseczka kondycjonująca do twarzy, peeling i krem do stóp oraz sól do kąpieli.
Mam większość kosmetyków z tej serii, ale na razie wypróbowałam tylko peeling do ciała i peeling do stóp. Dzisiaj czas na recenzję cukrowego peelingu do ciała.
Bezpieczny, oleisty kosmetyk z drobinkami mielonych pestek, skutecznie, a jednocześnie wyjątkowo delikatnie oczyszcza skórę z szorstkich, łuszczących się, martwych komórek. Doskonale wygładza, zmiękcza, nawilża skórę, poprawia jej jędrność i sprężystość. Likwiduje uczcie nieprzyjemnego napięcia naskórka. Skóra zaczyna „oddychać” i łatwiej wchłania kosmetyki pielęgnujące. Piękny tropikalny aromat odpręża i relaksuje.
Po otwarciu opakowania zobaczyłam coś, co wyglądało jak sorbet truskawkowy - ostatnio zakochałam się w peelingach Bielendy. Wcześniej zużyłam całe pudlo peelingu Awokado - zrobiłam fotki, które mi gdzieś zaginęły, ale na szczęście mam jeszcze jedno pudełko w zapasach ;) zapach jest tak znikomy, że ciężko mi go określić.
W porównaniu do peelingu Awokado, który ma przecudowny zapach, Granat praktycznie nie pachnie. Wielka szkoda! Na szczęście właściwości pielęgnacyjne są tak dobre, że peelingu używa się z przyjemnością. Jest ostry, cukier nie rozpuszcza się zbyt szybko, dlatego mocna dobrze wymasować skórę. Dzięki zawartości olei skóra staje się jedwabiście gładka i dobrze nawilżona - nie trzeba stosować żadnego balsamu po wyjściu z wanny. Myślę, że na stałe zagości w mojej kosmetyczce - oczywiście na zmianę z peelingiem Awokado.
Kosztuje ok. 18zł.
Przy okazji znalazłam coś wspaniałego na stronie Bielendy - zabieg na ciało Soczysta Pokusa o zapachu arbuza. Polecany do skóry suchej, mało sprężystej, z cellulitem.
Na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Skusiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńCieszę się! :) peeling jest super, ostry, dobrze peelinguje. Podoba mi się też Awokado, chociaż w nim cukier rozpuszcza się szybciej.
OdpowiedzUsuńJa też już go miałam i byłam baardzo zadowolona, to chyba najlepszy cukrowy peeling jaki miałam!
OdpowiedzUsuńZ tej serii arbuzowej mam maskę algową na twarz, peeling też miałam kupić, ale póki co jeszcze mam się czym drapać. :D Gdybyś go nabyła to bardzo proszę o opinię ;)
A gdzie kupiłaś serię arbuzową? Ja mam maskę algową z witaminami z Bielendy profesjonalnej i jeszcze jej nie otworzyłam, a termin się kończy ;)
OdpowiedzUsuńMam w zapasie z 5 innych peelingów, więc arbuz musi poczekać, ale jak uda mi się go gdzieś znaleźć to kto wie... ;) wiem, że Bielenda ma jeszcze profesjonalny peeling z trzciną cukrową, który przepięknie pachnie.
mialam peeling arbuzowy...cudoooo po prostu :)jako ze pracuje w hurt kosmetycznej to mam bielende pod reka co mnie cieszyyy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie testuję pierwsze opakowanie, mieszane uczucia. Zobaczymy dalej. Stosujesz nadal?
OdpowiedzUsuńmiałam kilka opakowań; teraz stosuję głównie Lirene, bo są gruboziarniste i mają wygodną tubkę :)
UsuńPeelingom i Scrubom do ciała stanowcze 'TAK' :D
OdpowiedzUsuńdokładnie! :)
Usuń