13 października 2010

Ukryta nagość

Lubicie baśnie? Niezwykłe, mityczne stworzenia? Ja uwielbiam, dlatego chciałabym Was zabrać do Zaczarowanego Ogrodu Rouge Bunny Rouge.

Krótko o marce
Rouge Bunny Rouge zrodziło się z pragnienia dostarczania obfitości i piękna wszystkim, którzy tęsknią za tym co unikatowe i wyrafinowane.
Zniechęceni brakiem romantyzmu i magii w świecie kosmetyków kolorowych, twórcy marki RBR
wyruszyli na poszukiwania aby w rezultacie stworzyć kosmetyki do makijażu, które oczarowują zmysły i
pobudzają wyobraźnię.

Tożsamość marki jest eklektycznym połączeniem historii z ery wiktoriańskiej i carskiej arystokracji,
zmieszanych w fantazyjną bajkę o egzotycznym, zmysłowym zaczarowanym ogrodzie i stworzeniach
którego go zamieszkują. Zmysłowość marki kusi klienta do zgłębienia tajemnic Zaczarowanego Ogrodu, gdzie subtelna woalka pomiędzy rzeczywistością a wyobraźnią zostaje podniesiona, aby pozwolić na przelotne spojrzenie w głąb świata o niepowtarzalnej magii. Rouge Bunny Rouge to królestwo fantazji o figlarnym wyrafinowaniu z intrygującą odrobiną ryzyka.; szepcze o romantyzmie i pokusach nakłaniając do bardziej ekscytującego i magicznego stylu życia.

A teraz usiądźcie wygodnie i przenieście się do krainy fantazji...
W najgłębszym jeziorze Zaczarowanego Ogrodu, Jeziorze Szczerości, migocąca woda jest tak krystalicznie czysta, że można dostrzec łoże ze skał na jego dnie. Wodne Nimfy opiekują się ogrodami okalającymi jezioro. Od zarania dziejów nawadniały one ziemię używając magicznych wód jeziora, które są tak odżywcze, iż każda nawet najbardziej niespotykana roślina wypuszcza swoje pędy. Nimfy są wyjątkowo delikatne i subtelne, a ich skóra jest gładka niczym jedwab, jedna praca tych cudownych stworzeń jest ciężka. Spędzają swoje dni w radosnym rozmarzeniu , śmiejąc się, dokazując i śpiewając w promieniach ciepłego słońca. Jednak przycinanie łodyg i pielenie roślin, które pną się i wiją nasycone wodami jeziora, jest bardzo męczące. Czasem nawet się zdarza, że ich ciężka praca odciska piętno na ich nieskazitelnej cerze, pokrywając ją niedoskonałościami. Jednak, kiedy słońce wstaje, nimfy zanurzają się w wodach jeziora i bez wysiłku nurkują w jego toni. Na jego skalistym dnie zakwita cudowny kwiat Naiad o niesamowicie kojącej mocy. Nimfy zabierają z dna malutki kawałeczek leczniczej rośliny i po powrocie na powierzchnię wcierają ja w skórę, dzięki czemu ich nieskazitelne piękno jest przywrócone. Rouge Bunny Rouge zainspirowany tą przemianą postanowił stworzyć korektor w ołówku, Ukryta Nagość.


Korektor RBR Ukryta Nagość
Jego kremowa struktura, sprawia, że z łatwością wtapia się on w naturalny kolor skóry, tworząc delikatny, lecz nieprzepuszczalny, nieskazitelny welon.
„Ukryta Nagość” w formie ołówka, jest bardzo łatwa w użyciu i pozwala na precyzyjną aplikację, maskując różnego rodzaju niedoskonałości skóry , w tym drobne blizny czy zmarszczki. Korektor dodatkowo chroni i wspomaga regenerację skóry, dzięki składnikom o działaniu zmiękczającym i nawilżającym jak olejek rycynowy, wosk brazylijski, wosk Candelilla czy wosk pszczeli.
Prędko poczujesz obecność jednej z trzech nimf, która pomoże Ci zachować w ukryciu to co chcesz, aby pozostało niewidoczne.
Odcienie korektora zostały nazwane imionami subtelnych nimf:
Thalia – Półmatowy naturalny jasny beż
Eunice – Półmatowy średni brzoskwiniowy beż
Clio – Półmatowy ciepły beż z dodatkiem ochry




Moje wrażenia
Korektor zapakowany jest w czarny kartonik z pięknym wzorem w motyle, przeróżne kwiaty, dmuchawce. Sam korektor znajduje się również w czarnym opakowaniu z metalową skuwką. Bardzo lubię proste, czarne opakowania, bo wyglądają profesjonalnie i nie są przeładowane czy kiczowate (chociaż czasem sroka się we mnie odzywa;)

Korektor to dość gruba kredka, dlatego trzeba się zaopatrzyć w odpowiednią temperówkę (bo ja oczywiście zorientowałam się, że temperówkę owszem, mam, ale tylko do cienkich kredek; i oczywiście zorientowałam się w chwili, gdy zużyłam całą zatemperowaną cześć;). Korektor jest bardzo miękki i kremowy - dzięki tej konsystencji nie podkreśla suchych skórek, co się zdarza przy większości sztyftów i korektorów w kredce, bo są za suche.Rewelacyjnie wtapia się w skórę i staje się niewidoczny; rzeczywiście nie podkreśla zmarszczek - zdarza mi się nałożyć go pod oczy.
Wystarczy delikatne maźnięcie kredką na skórze - od razu nakłada się odpowiednia ilość korektora, później kilka bardzo delikatnych pacnięć palcem i voila! gotowe, mamy perfekcyjną skórę ;)


Na zdjęciach prezentuję odcień Eunice - na pierwszym nałożony dość grubo, na drugim nie jest wklepany do końca - chciałam, żebyście zobaczyły, gdzie jest na dłoni ;)


Sztyft ma 1,6 grama. Kosmetyki marki RBR dostępne są w perfumeriach Douglas.

11 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze do czynienia z tą marką :(

    OdpowiedzUsuń
  2. ubóstwiam tę firmę :) niestety mam tylko lip plumper (rewelacyjny!) i niezbyt udany eye gloss, ale wiem, że mają też piękne cienie i błyszczyki do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam temperówki z Rossmana ;) Są bardzo dobre, 2w1 i mają zabezpieczenie przed ubrudzeniem całej kosmetyczki.
    A z firmą nie miałam jeszcze przyjemności, może kiedyś ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ładnie proszę o podanie ceny ;) Szukam czegoś uniwersalnego - kryjącego jakieś niewielkie blizny i pod oczy, muszę się mu przyjrzeć. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Korektor kosztuje 105zł i aktualnie w Douglasie można dostać do niego pędzelek w prezencie :)

    Firmę odkrywam od niedawna, dopiero co pojawiła się w moim Douglasie. O kolejnych nowościach już wkrótce - w równie bajkowej atmosferze ;)

    Dzisiaj nałożyłam go zarówno pod oczy i na drobne krostki (nadal mnie wysypuje po kwasach). Wszystko ładnie zamaskowane, a skóra pod oczami jednolita - w ogóle się nie wysypiam i mam podpuchnięte oczy.
    Wytrzymał większość dnia na mojej skórze - na nogach jestem od samego rana, wróciłam koło 21. Może u innych wytrzymałby dłużej, ale ja ciągle dotykam twarzy i przy okazji wszystko ścieram ;)

    Anu a ten lip plumper chłodzi, rozgrzewa, mrowi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Estella, mrowi :) nie chłodzi i nie rozgrzewa, ale jak sama nazwa, devilish poison, wskazuje, dość mocno piecze w usta. ma w sobie chilli. efekt powiększenia ust utrzymuje się dość długo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powinni stworzyć coś powiększającego usta bez efektu chłodzenia, rozgrzewania czy mrowienia ;) nie przepadam za tym uczuciem. Oglądałam ostatnio fajne błyszczyki RBR w takich grubych opakowaniach - piękny jasnoróżowy odcień, idealny dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. błyszczyki są genialne i przypuszczam, że myślisz o tym samym odcieniu który mam. chłodny matowy róż. jest boski i bardzo trwały. fajnie się rozprowadza.
    co do cieni... również genialne. mam jakieś pół palety i nie mogę się ich nachwalić. pięknie się blendują i naprawdę można z nich wyczarować niesamowite rzeczy. podobnie sypkie - niesamowity niebiesko zielony opalizujący na złoto :)
    polecam też ich podkłady. praktycznie nie trzeba używać korektora bo tak dobrze kryją, a jednocześnie w ogóle nie czuje się ich na skórze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja go zakupilam ponieważ mam przebarwienia na buzi, w Douglasie kosztuje 105 złotych. Jedyny minus to ze trzeba ją temperować przy czym zorientowalam się podobnie jak autorka recenzji dopiero jak go kupilam;) Ale faktycznie świetnie kryje, no i slicznie opakowany. ZObaczymy jak dlguo się będzie trzymał;)Dla porównania mialam kamuflaż z ArtDeco i powiem szczerze, że wygodniejszy jest RBR i praktyczniejszy i chyba jednak dlużej się trzyma na skórze

    OdpowiedzUsuń