5 czerwca 2010

Podsumowanie maja i trochę moich przemyśleń nt. zakupoholizmu


Maj upłynął pod znakiem 'wielkich zużyć i porządków w kosmetyczce'.
Niewiarygodne, ale zużyłam:
  • 22 kosmetyki pielęgnacyjne
  • 2 butelki perfum
  • 5 kosmetyków kolorowych
  • 6 próbek
Od razu przeluźniło się w szufladzie, w której przechowuję większość kosmetyków oraz w łazience. Mam nadzieję, że czerwiec również będzie obfitował w puste opakowania ;)
Przejrzałam też kosmetyki kolorowe i wytypowałam mnóstwo cieni, których nie używam lub używam tak rzadko, że szkoda je trzymać, do oddania/sprzedania. Następne w kolejce są lakiery, z którymi (o dziwo!) wyjątkowo ciężko mi się rozstać - myślałam, że nie będę umiała wybrać cieni, ale jakoś gładko poszło.

Chciałabym też zużyć trochę resztek - mam np. 4 podkłady na wykończeniu i właściwie żadnego nie mogę zużyć, bo ciągle coś tam jest w opakowaniu.
Doszłam do smutnego wniosku - lubię posiadać i patrzeć na moje kosmetyki, co niestety nie idzie w parze ze zużywaniem. Topię majątek w niewiarygodnej ilości kosmetyków. Postanowiłam, że koniecznie muszę zrobić sobie mały odwyk od kupowania - jestem rozgrzeszona tylko z MACa, bo grzech nie skorzystać z uprzejmości i zniżki Kamila ;) ale wezmę kosmetyki, których naprawdę potrzebuję i kolory, których używam. Jak na razie przybyła mi tylko szminka Gosha w odcieniu Darling, której nigdzie nie mogłam znaleźć, więc musiałam (podkreślam: musiałam!) koniecznie kupić ;) i czekam na paczkę z Everyday Minerals - co prawda opłaconą w maju, ale kosmetykami będę się ciszyć w czerwcu ;)


Podsumowując: staram się nie kupować zbędnych (czyli wszystkich ;) ) kosmetyków, oszczędzam (chyba muszę wyznaczyć jakiś konkretny cel) i zużywam (już mam małe sukcesy czerwcowe, ale o tym za miesiąc). Mam dłuuuugą listę kosmetyków, które się kończą, więc liczę na owocny miesiąc ;)

A Wy dziewczyny? Kupujecie nałogowo i upychacie po szafkach kolejne kosmetyki czy może od czasu do czasu pozwolicie sobie na odrobinę szaleństwa, ale ogólnie zachowujecie zdrowy rozsądek? A może należycie do grupy osób, które kupują kolejny produkt dopiero po zużyciu poprzedniego? (chyba nigdy przenigdy nie zaliczę się do tej grupy;) )

6 komentarzy:

  1. Nawet nie masz pojęcia, jak Ci zazdroszczę. Gratuluję siły i uporu. Ja niestety, mimo posiadania 24 (tak, 24) dużych opakowań podkładu (nie licząc z tysiąca próbek), kilkudziesięciu róży, setek cieni wciąż nie mogę się oprzeć pokusie kupowania czegoś nowego. I u mnie również nie idzie to w parze z kupowaniem. Kolejna szafka przeznaczona na kosmetyki, dziesiątki zamówień lecących do mnie, a ja wciąż szukam czegoś NIEZBĘDNIE-KONIECZNEGO-DO-ZYCIA... A używam dosłownie 1/100 z tego wszystkiego (choć to i tak zawyżony wynik).
    Smutne, ale prawdziwe. Nie wiem, czy to jeszcze do leczenia się kwalifikuje, czy już krzyżyk na sobie położyć ;)
    ale przynajmniej perfumy (kilkanaście flaszek) zużyłam prawie do ostatniej kropli. Czyli może jest dla mnie jeszcze iskierka nadziei? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o kolorówkę to jakoś w grudniu miałam ostatnie większe zakupy, potem kupiłam korektor pod oczy, róż, kredkę, brązer, ale już nie szaleję. Staram się zużywac, aczkolwiek jest ciężko,bo wszystkiego mam po 2-3 sztuki. Z nowości kuszą mnie nowe meteoryty i kredki Make up Store. Na liście planowych rzeczy mam dosłownie 3 sztuki, więc się cieszę :D Może po wakacjach coś kupię, zależnie od propozycji MACa i Guerlain ;) Teraz też czaje się na maczki z Londka od Kamila:D Podciągam się pielęgnacyjnie i szukam filtrów. Niestety od czasu wizażu rozbestwiłam się okropnie, bo przedtem miałam niewielką ilośc kosmetyków i nowe kupowałam wtedy,kiedy stare się skończyło ;)Pozdrawiam
    Tanyia

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż... Ja Ci również bardzo zazdroszczę - silnej woli ;) wiele razy postanawiałam podjąć się odwyku kosmetycznego, ale cóż - jeszcze nigdy się nie udało ;)

    Kiedyś (no dobra, wcale nie tak dawno temu) - jak używałam tradycyjnej kolorówki - miałam wszystkiego jakby mniej. Kupowałam to, co NAPRAWDĘ mi się BARDZO podobało i uważałam, że bez tego moje życie będzie uboższe i mniej szczęśliwe ;) całe moje zbiory mieściły się w maksymalnie dwóch kosmetyczkach. Krem jeden na krzyż, jakieś 2-3 balsamy, ze 2-3 flaszki perfum - ot, i tyle.

    Ale nadszedł dzień testowania kosmetyków mineralnych... i przepadłam. Ja - nigdy wcześniej nie używająca podkładu - zaczęłam się maziać tym wszystkim dla samej, dzikiej przyjemności. A zbiory.. kiedyś upychane po koszykach wiklinowych. Obecnie jest to duży kufer, dwa kosze wiklinowe, kilka pudełek, wizytownik na próbki, szuflada w łazience i w lodówce i w kilku innych miejscach na zasadzie gdzie-się-tylko-da. I wcale nie uważam, żebym miała dużo... O zgrozo!
    (ale jak się ma taki wzór jak Cathy.... :P )

    Ciągle wydaje mi się, że MUSZĘ mieć właśnie TEN kolor cienia. To nic, że mam kilkadziesiąt fioletowych. TAKIEGO jeszcze nie mam. To straszne.... ;)

    Moja wishlista zamiast maleć - to się zwiększa. Nowe firmy, produkty, formuły. Na razie mi z tym dobrze (TŻtowi trochę mniej, narzeka na zanikającą wolną przestrzeń w mieszkaniu :P ) - ale zobaczymy za następny rok ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nalogowcem na pewno nie jestem. Kolorowke kupuje rzadko - wystarcza mi 1 tusz, 2 podklady, korektor, 3 roze, 2 pudry, kilka cieni, ktorych i tak uzywam rzadko, bo splywaja z moich powiek w 3 godziny ;) + - najwiecej - blyszczykow i szminek (ok 10). Im jestem starsza tym bardziej stawiam na pielegnacje zwlaszcza, ze mam problemowa cere. Najwiekszego fiola mam na punkcie oczyszczania twarzy ;) i wszelkich preparatow w formie pianki ;) Uwielbiam tez szampony, peelingi do ciala i zele pod prysznic - cala wanna zastawiona ;) Na te rzeczy wydaje najwiecej i ogolnie kosmetykow mam sporo (wiecej niz przecietna kobieta;) ale bez przesady - na odwyk sie wysylac nie musze ;)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja taki odwyk ogłaszam co chwilę :D ale teraz naprawdę jest mi potrzebny. Z jednej strony resztki kosmetyków na kilka użyć, które wypadałoby skończyć, a z drugiej masa nowości, które chcę (i mam możliwość) wypróbować. I tak ciągle przybywa, prawie nic nie ubywa i się starzeje.

    Cathy mi życie ułatwiają listy kosmetyków, które się kończą - straszną radochę sprawia wykreślanie zużytych kosmetyków :D tylko, że niestety trzeba wytypowac konkretne produkty, których używay przez jakiś czas, a nie codziennie coś innego. Swoją drogą - jezu, 24 podkłady?! Daję Ci szlaban na organizowanie zamówienień - to wszystko przez to ;)
    Zawsze miałam mnóstwo cieni i blyszczyków, teraz mam sporo zużyć w tych dwóch kategoriach, za to zaczęły interesowac mnie róże - ja, która zawsze miałam 1 lub 2 opakowania różu, zużywałam je bez najmniejszych problemów, teraz mam prawie tyle ile Ty podkładów ;) i ciągle mi mało i ciągle chce jakiś nowy kolor.

    Pielęgnaycjnie za to raczej jestem minimalistką (mam oczywiście trochę zapasów). Niestety, ale eksperymenty i ciągłe zmienianie kremów nie służy mojej skórze, więc staram się używać jednego kremu do twarzy na noc (od czasu do czasu coś lżejszego na dzień), jednego pod oczy, do demakijażu głównie micele plus tonik. Jeden/dwa peelingi, ze 2-3 maseczki - tu można poszaleć saszetkami i ciągle próbować czegoś nowego.

    Tanyia widziałaś jesienną propozycję Guerlaina? Ja przepadłam ;)

    Podsumowując odwyk jest mi potrzebny, robię miejsce nowym kosmetykom pewnie ;) no ale trudno, jak się jest nałogową kosmetykoholiczką to ciężko to zmienić. Nie zamierzam miec 2 cieni, jednej maskary i jednego podkłądu, bo makijaż sprawia mi niesamowita przyjemnośc, ale z drugiej stony nie mogę mieć 200 cieni. 100 lakierów i nie mieć gdzie tego upchnąć w pokoju.
    No i rodzaj mojej pracy zupełnie mi nie pomaga w pełnym odwyku, ale trochę już jestem zmęcozna i mam lekki przesyt kosmetyczny - zwłąszcza rano, gdy nie wiem, czym się pomalować.
    A minerały lubię za to, że się nie starzeją :D może kiedyś uda mi się coś zużyć haha.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesienny Guerlain jakoś mnie nie porwał :D

    Tanyia

    OdpowiedzUsuń