Znowu duże zużycia, niestety tym razem trafiło mi się sporo kosmetyków, które były przeciętne i niczym mnie nie zachwyciły.W dalszym ciągu staram się odgruzować łazienkę ;) pozbyłam się wszystkich próbek produktów do ciała! Zostało mi kilka saszetek i miniaturek szamponów oraz sporo próbek do twarzy :/ ale tego praktycznie nigdy nie używam, więc nic dziwnego. Część maseczek w saszetkach zużyłam, część oddałam. Przydałoby się jeszcze zużyć coś z kolorówki...
- Balsam do ciała Fenjal - recenzowałam go tutaj
- Odżywka i szampon do włosów blond Klorane (szampon na zdjęciu poniżej) - bardzo fajny zestaw kosmetyków, pięknie pachnie rumiankiem - po umyciu zapach jest nadal intensywny, lekko rozjaśnia włosy. Odżywka nie obciąża, ułatwia rozczesywanie. Szampon pod koniec opakowania zaczął podrażniać mi skórę.
- Peeling trójsferyczny Iwostin - żelowy peeling z dość ostrymi drobinkami, pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Nie przypadł mi specjalnie do gustu, bo nie lubię takiej konsystencji. Bardzo wydajny, myślałam, że nigdy się nie skończy.
- Tonik Rival de Loop - ładnie pachnie, ma niezły skład, niestety pieni się - dość dziwna właściwość jak na tonik. Może być, ale szału nie ma.
- Żel do golenia Balea - ma bardzo słodki zapach, ale na pewno nie pachnie melonem. Robi bardzo marną pianę, o wiele lepszy jest żel do golenia Isany. Nie polecam.
- Żel pod prysznic Fa - pięknie pachnie brzoskwiniami, ma kremową konsystencję, nie wysusza skóry. Warto!
- Peeling do ciała Sephora - wersja z żurawiną i liczi, bardzo słodki zapach, trochę za słodki, ale ogólnie przyjemny. Kilka kosmetyków z tej linii dostałam w prezencie i chyba do tego najlepiej się nadają. Peeling jest poprawny, ale mógłby ścierać mocniej. Są lepsze w niższej cenie.
- Cukrowy peeling do ciała Granat Bielenda - uwielbiam!!! Szczegółowa recenzję ze zdjęciami znajdziecie tutaj
- Płyn micelarny Maybelline - naprawdę dobry produkt, gdyby był dostępny w sprzedaży pewnie stale gościłby w mojej kosmetyczce. Szkoda, że Mayblline tylko od czasu do czasu dorzuca go w prezencie do zakupów. Myślę, że sprzedawałby się bardzo dobrze.
- Lipidowy balsam do ciała Pharmaceris A - ma lekką konsystencję, po wsmarowaniu czuję, że skóra jest 'mokra', nawilżona. Nie ma zapachu. Lubię go, ale chyba więcej nie kupię - jest fajny, ale nie rewelacyjny, ma tylko 150ml pojemności. Myślę, że osoby z bardzo wrażliwą, alergiczną skórą będą zadowolone, a osoby z normalną skórą mogą spokojnie znaleźć coś równie dobrego w niższej cenie (a może i lepszego).
- Sól borowinowa z kwasami AHA Bingo - szkoda kupować, właściwie nic nie robi, nie pachnie, nie złuszcza, nie nawilża.
- Żel pod prysznic z oliwą z oliwek Athena's - ma przyjemny zapach (trochę naturalny, trochę męski), jest dość rzadki, na skórze zamienia się w kremową piankę. Lekko natłuszcza skórę, nie trzeba po kąpieli używać balsamów. Można spróbować, ale nie powala na kolana.
- Płyn micelarny Payot - nie, nie, nie! Już niedługo opiszę go w cyklu 'Rozczarowania'.
- Zmywacz Sensique - bardzo slaby, kiepsko zmywa większość lakierów, niewydajny. Nie polecam.
- Tonik nawilżający Artistry - pięknie pachnie (chyba pigwą); nie wysusza skóry, mam miniaturkę, więc specjalnie długo go nie testowałam; spełnia swoje podstawowe funkcje.
- Balsam do ust Topicrem - fajny, ale się złamał i nie można go już używać :/ pachnie wanilią, pozostawia na ustach tłustawą warstwę ochronną. Nie ma parabenów.
- Błyszczyk Heartbreaker BeYu - wodnisty, nadaje raczej lekki połysk; nie polecam.
- Tusz High Impact Clinique - tusz, do którego nie byłam przekonana na początku, ale szybko stał się jednym z moich ulubionych. Koniecznie muszę poświęcić mu oddzielny post. Nie daje teatralnego efektu, ale pięknie podkreśla i rozdziela rzęsy.
- Kredka Effet Smoky Bourjois - uwielbiam ją i na pewno kupię jeszcze nieraz (jak tylko zużyję inne brązowe). Jest miękka, bardzo łatwo maluje się nią kreski; kolor jest intensywny. Ma pędzelek, którym z łatwością można rozetrzeć kredkę. Muszę się z nią pożegnać, bo nie jestem w stanie jej zatemperować.
Nie zużyte, ale lecą do kosza:
- Tonik z kwasem mlekowym Eucerin - zrobił się mętny, dawno go nie używałam, nie jest po terminie, ale leci do kosza. To bardzo dobry produkt, który delikatnie złuszcza skórę.
- Zmywacz Nailty - strasznie śmierdzi, mam jakąś felerną wersję; opisywałam go tutajhttp://polishmakeupbag.blogspot.com/2011/04/rozczarowanie-nr-1-zmywacz-nailty.html
Nazbierało się tego:)
OdpowiedzUsuńfiu fiu, sporo zużyć, gratuluję :)
OdpowiedzUsuństrasznie się nazbierało :D wolę jeden post ze zużyciami niż rozbijanie tego na więcej postów.
OdpowiedzUsuńImponujące!
OdpowiedzUsuńJa niestety ostatnio też trafiłam na śmierdziucha z biedrony :/
Ogromne zużycia, gratulacje ;)
OdpowiedzUsuńulala ile zużyć :) chociaż myślę, że jakbym też zrobiła taką notkę też by troszkę tego było :).
OdpowiedzUsuńCukrowy peeling do ciała Granat Bielenda - miałam miód do ciała i tak strasznie mi się nie podobał, że chyba się nie przemogę do czegoś podobnego z bielendy ;/.
a co do Płynu micelarnego Maybelline jestem tego samego zdania - szkoda, że nie ma go w sprzedaży, bo jest wydajny i super zmywa makijaż ! :)
choć czytając Twoją recenzję tego peelingu to może, mooożeee kiedyś kupię i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńno no, niezłe zużycia!
OdpowiedzUsuń[ps wrzuciłaś zły link przy zmywaczu, wyskakuje recenzja peelingu ;)]
Już wysłałam ci adres. :)
OdpowiedzUsuńgratuluje tyle zluzyc:D mi jakos nie idzie:D
OdpowiedzUsuńewalucja.blogspot.com
łał sporo tego :D ja się chyba niedługo moimi zużyciami pochwale :D
OdpowiedzUsuńlidzia007 to przeczytaj jeszcze recenzję peelingu Awokado z Bielendy - cudownie pachnie :D
OdpowiedzUsuńprincetonxgirl dzięki, już podmieniam :)
Cookie pochwal się koniecznie :)
:O Ile zużyć! brawo!:)
OdpowiedzUsuńZmywacz Sensique miałam w wersji pachnącej pomarańczą i nie nie mogłam tego "aromatu" znieść:/
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio ponoszę klęskę na tym polu i nic nie mogę zużyć do końca ;)
O niektórych kosmetykach mam zupełnie odmienne zdanie, bo przecież wszystko dla wszystkich być nie może:)
OdpowiedzUsuńtrochu tego miałaś ;)
OdpowiedzUsuńParę dni temu kupiłam po raz pierwszy ten zmywacz zachęcona pochlebnymi opiniami na jego temat i niestety natrafiłam na śmierdziucha. Coś strasznego! Ten zapach jest okropny, najgorsze jest to, że utrzymuje się na dłoniach. Musiałam używać go na ogródku, żeby nie zaśmierdzieć pokoju :(
OdpowiedzUsuńEwwwa ten magnoliowy zmywacz też średnio pachnie, zbyt intensywnie.
OdpowiedzUsuńGreatdee pomału się pozbędziesz ;)
Pretty Liar a o których masz odmienne zdanie? Każdemu pasuje co innego i każdy ma inne wymagania, ale chętnie poczytam Twoje wrażenia :)
Malinowy Kuferek albo maja jakąś felerną partię albo coś zmienili w tym zmywaczu, bo kolejna osoba trafiła na śmierdziela :/
wow!troche tego jest;D
OdpowiedzUsuń