2 maja 2011

Rozprawiam się z kosmetykami, czyli kolejne zuzycia


Znowu duże zużycia, niestety tym razem trafiło mi się sporo kosmetyków, które były przeciętne i niczym mnie nie zachwyciły.W dalszym ciągu staram się odgruzować łazienkę ;) pozbyłam się wszystkich próbek produktów do ciała! Zostało mi kilka saszetek i miniaturek szamponów oraz sporo próbek do twarzy :/ ale tego praktycznie nigdy nie używam, więc nic dziwnego. Część maseczek w saszetkach zużyłam, część oddałam. Przydałoby się jeszcze zużyć coś z kolorówki...

  • Balsam do ciała Fenjal - recenzowałam go tutaj
  • Odżywka i szampon do włosów blond Klorane (szampon na zdjęciu poniżej) - bardzo fajny zestaw kosmetyków, pięknie pachnie rumiankiem - po umyciu zapach jest nadal intensywny, lekko rozjaśnia włosy. Odżywka nie obciąża, ułatwia rozczesywanie. Szampon pod koniec opakowania zaczął podrażniać mi skórę.
  • Peeling trójsferyczny Iwostin - żelowy peeling z dość ostrymi drobinkami, pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Nie przypadł mi specjalnie do gustu, bo nie lubię takiej konsystencji. Bardzo wydajny, myślałam, że nigdy się nie skończy.
  • Tonik Rival de Loop - ładnie pachnie, ma niezły skład, niestety pieni się - dość dziwna właściwość jak na tonik. Może być, ale szału nie ma.
  • Żel do golenia Balea - ma bardzo słodki zapach, ale na pewno nie pachnie melonem. Robi bardzo marną pianę, o wiele lepszy jest żel do golenia Isany. Nie polecam.
  • Żel pod prysznic Fa - pięknie pachnie brzoskwiniami, ma kremową konsystencję, nie wysusza skóry. Warto!
  • Peeling do ciała Sephora - wersja z żurawiną i liczi, bardzo słodki zapach, trochę za słodki, ale ogólnie przyjemny. Kilka kosmetyków z tej linii dostałam w prezencie i chyba do tego najlepiej się nadają. Peeling jest poprawny, ale mógłby ścierać mocniej. Są lepsze w niższej cenie.
  • Cukrowy peeling do ciała Granat Bielenda - uwielbiam!!! Szczegółowa recenzję ze zdjęciami znajdziecie tutaj
  • Płyn micelarny Maybelline - naprawdę dobry produkt, gdyby był dostępny w sprzedaży pewnie stale gościłby w mojej kosmetyczce. Szkoda, że Mayblline tylko od czasu do czasu dorzuca go w prezencie do zakupów. Myślę, że sprzedawałby się bardzo dobrze.
  • Lipidowy balsam do ciała Pharmaceris A - ma lekką konsystencję, po wsmarowaniu czuję, że skóra jest 'mokra', nawilżona. Nie ma zapachu. Lubię go, ale chyba więcej nie kupię - jest fajny, ale nie rewelacyjny, ma tylko 150ml pojemności. Myślę, że osoby z bardzo wrażliwą, alergiczną skórą będą zadowolone, a osoby z normalną skórą mogą spokojnie znaleźć coś równie dobrego w niższej cenie (a może i lepszego).

  • Sól borowinowa z kwasami AHA Bingo - szkoda kupować, właściwie nic nie robi, nie pachnie, nie złuszcza, nie nawilża.
  • Żel pod prysznic z oliwą z oliwek Athena's - ma przyjemny zapach (trochę naturalny, trochę męski), jest dość rzadki, na skórze zamienia się w kremową piankę. Lekko natłuszcza skórę, nie trzeba po kąpieli używać balsamów. Można spróbować, ale nie powala na kolana.
  • Płyn micelarny Payot - nie, nie, nie! Już niedługo opiszę go w cyklu 'Rozczarowania'.

  • Zmywacz Sensique - bardzo slaby, kiepsko zmywa większość lakierów, niewydajny. Nie polecam.
  • Tonik nawilżający Artistry - pięknie pachnie (chyba pigwą); nie wysusza skóry, mam miniaturkę, więc specjalnie długo go nie testowałam; spełnia swoje podstawowe funkcje.
  • Balsam do ust Topicrem - fajny, ale się złamał i nie można go już używać :/ pachnie wanilią, pozostawia na ustach tłustawą warstwę ochronną. Nie ma parabenów.
  • Błyszczyk Heartbreaker BeYu - wodnisty, nadaje raczej lekki połysk; nie polecam.
  • Tusz High Impact Clinique - tusz, do którego nie byłam przekonana na początku, ale szybko stał się jednym z moich ulubionych. Koniecznie muszę poświęcić mu oddzielny post. Nie daje teatralnego efektu, ale pięknie podkreśla i rozdziela rzęsy.
  • Kredka Effet Smoky Bourjois - uwielbiam ją i na pewno kupię jeszcze nieraz (jak tylko zużyję inne brązowe). Jest miękka, bardzo łatwo maluje się nią kreski; kolor jest intensywny. Ma pędzelek, którym z łatwością można rozetrzeć kredkę. Muszę się z nią pożegnać, bo nie jestem w stanie jej zatemperować.

Nie zużyte, ale lecą do kosza:

19 komentarzy:

  1. Nazbierało się tego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. fiu fiu, sporo zużyć, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie się nazbierało :D wolę jeden post ze zużyciami niż rozbijanie tego na więcej postów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Imponujące!
    Ja niestety ostatnio też trafiłam na śmierdziucha z biedrony :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromne zużycia, gratulacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ulala ile zużyć :) chociaż myślę, że jakbym też zrobiła taką notkę też by troszkę tego było :).

    Cukrowy peeling do ciała Granat Bielenda - miałam miód do ciała i tak strasznie mi się nie podobał, że chyba się nie przemogę do czegoś podobnego z bielendy ;/.

    a co do Płynu micelarnego Maybelline jestem tego samego zdania - szkoda, że nie ma go w sprzedaży, bo jest wydajny i super zmywa makijaż ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. choć czytając Twoją recenzję tego peelingu to może, mooożeee kiedyś kupię i wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no no, niezłe zużycia!
    [ps wrzuciłaś zły link przy zmywaczu, wyskakuje recenzja peelingu ;)]

    OdpowiedzUsuń
  9. Już wysłałam ci adres. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. gratuluje tyle zluzyc:D mi jakos nie idzie:D

    ewalucja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. łał sporo tego :D ja się chyba niedługo moimi zużyciami pochwale :D

    OdpowiedzUsuń
  12. lidzia007 to przeczytaj jeszcze recenzję peelingu Awokado z Bielendy - cudownie pachnie :D

    princetonxgirl dzięki, już podmieniam :)

    Cookie pochwal się koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. :O Ile zużyć! brawo!:)

    Zmywacz Sensique miałam w wersji pachnącej pomarańczą i nie nie mogłam tego "aromatu" znieść:/

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję :)
    Ja ostatnio ponoszę klęskę na tym polu i nic nie mogę zużyć do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. O niektórych kosmetykach mam zupełnie odmienne zdanie, bo przecież wszystko dla wszystkich być nie może:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Parę dni temu kupiłam po raz pierwszy ten zmywacz zachęcona pochlebnymi opiniami na jego temat i niestety natrafiłam na śmierdziucha. Coś strasznego! Ten zapach jest okropny, najgorsze jest to, że utrzymuje się na dłoniach. Musiałam używać go na ogródku, żeby nie zaśmierdzieć pokoju :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Ewwwa ten magnoliowy zmywacz też średnio pachnie, zbyt intensywnie.

    Greatdee pomału się pozbędziesz ;)

    Pretty Liar a o których masz odmienne zdanie? Każdemu pasuje co innego i każdy ma inne wymagania, ale chętnie poczytam Twoje wrażenia :)

    Malinowy Kuferek albo maja jakąś felerną partię albo coś zmienili w tym zmywaczu, bo kolejna osoba trafiła na śmierdziela :/

    OdpowiedzUsuń